sobota, 10 października 2015

Nikt się o Ciebie nie troszczy


„Kiedy będziesz mieć gorszy dzień, nikt nie zapyta, dlaczego. Bo nikt się o Ciebie nie troszczy. Nikomu na Tobie nie zależy. Nikt nie zastanawia się, jak Ci minął dzień, nie tęskni za Tobą, nie myśli o Tobie, kiedy wstaje rano ani kiedy kładzie się spać.”
Joanna Pachla Kiedy bycie singlem przestaje być fajne
http://www.wyrwanezkontekstu.pl/


Jeszcze do niedawna bycie singielką mi nie przeszkadzało. Z dwóch powodów:

#1 Uważałam faceta za niepotrzebny problem.

Kiedy jesteś w związku, musisz się wyrzec trochę swojego czasu. Jestem typem domownika, osobą, która lubi zamknąć się w czterech ścianach sypialni i odciąć się od świata zewnętrznego, żeby poczytać książki albo popisać. Czasem zdarza się, że przedkładam te chwile samotności ponad wyjście gdzieś ze znajomymi. Bo tak lubię. Bo tego potrzebuję. Bo taka jestem.

Gdzie więc w tym wszystkim miejsce na mężczyznę? Na randki, które przecież wiążą się z tym, że musisz ruszyć dupę z łóżka, umalować się, wystroić i do tego jeszcze zrobić sobie fryzurę. Zamiast po uczelni wrócić do domu, musiałabym latać na spotkanie, wracając późną porą – tu pojawia się kolejny problem, w końcu dobrze by było nie zawalić zajęć, a jak wiadomo, miłość potrafi zamieszać człowiekowi w głowie.

Dzielenie z kimś czasu było mi po prostu nie na rękę. Niewygodne, a ja nie lubię niewygodnych rzeczy, kiedy coś mnie uwiera, i swędzi i wkurwia. Dlatego wybrałam wygodę i samotność – całkowicie świadomie.

#2 Wierzyłam, że każdy facet, to chuj.

Nie, żebym sama była kiedykolwiek w związku z takim przysłowiowym chujem. Swój osąd opierałam raczej o doświadczenia innych, o sytuacje, których byłam świadkiem. Do wydania wyroku nad męską rasą wystarczyły mi trzy przykłady z mojej rodziny.

Eksponat numer jeden: ojciec. Przez lata miał inne kobiety na boku. Twierdził, że małżeństwo nie było udane, dlatego szukał miłości gdzie indziej… ale jak miało być udane, skoro go nigdy nie było w domu?

Eksponat numer dwa: brat. Zostawił swoją żonę, bo nie układało się im w łóżku. Na szczęście szybko znalazł sobie kobietę, która spełniała seksualne wymogi. Co za zrządzenie losu!

Eksponat numer trzy: szwagier. Tu sytuacja była wyjątkowa – typ po prostu jest wariatem. Drogie panie, pamiętajcie, żeby przed wyjściem za mąż sprawdzić, czy Wasz wybranek nie posiada przypadkiem żółtych papierów.

Do wystawy mogłabym dołączyć jeszcze między innymi: Empatycznego Emila, Cipowatego Dawida, Dejva, Smutnego Dominika oraz Wszystkich Z Opowieści Szczyla. Wtedy jednak ten post nie miałby końca.

Ostatnio moje myślenie zaczęło się zmieniać:

A czemu by tak nie zakochać się na jesień?

Mówi się, że wiosna jest porą roku zakochanych. Wszystko kwitnie, świat wraca do życia i znów każdy oddycha pełną piersią. Jesień natomiast jest porą roku uwielbianą przez samotników, ponieważ gdy za oknem deszcz i chłód, łatwiej usprawiedliwić się przed znajomymi, ale przede wszystkim przed sobą, że nie ma się ochoty na wyjście z domu. Na towarzystwo. W ogóle na życie.

Lubię jesień, bo daje mi totalną swobodę zatopienia się w mojej samotności. Lubię, kiedy siadam po turecku na łóżku i zaczynam pisać z herbatą z miodem i pigwą u boku oraz cynamonowym ciastem mamy. Lubię obwinąć się kocem i przy spokojnej, smutnej najczęściej muzyce poczytać blogi lub książki, ewentualnie obejrzeć serial. Lubię udawać, że nie istnieję. I lubię myśleć ‒ dużo, zdecydowanie za dużo.

Wtedy przychodzi moment, gdy mam dość jesieni. Kiedy leżąc w ciemnym pokoju, w którym jedynym oświetleniem jest ekran laptopa a z jego głośników leci cicha melodia ‒ czuję się smutna. Ponieważ nikt się o mnie nie troszczy. Zaczynam płakać w poduszkę uświadomiwszy sobie, że jedynym, czego pragnę, są czyjeś ciepłe ramiona dokoła. Chcę się w kogoś wtulić, ale uświadamiam sobie ten przejmujący brak ‒ brak osoby, jakiej mogłabym się oddać pod opiekę.

Dlaczego ludzie nie zakochują się na jesień? Nie rozumiem tego. W końcu byłoby to dość praktyczne. Gdyby jedna smutna osoba powiedziała miły komplement drugiej smutnej osobie, obojgu poprawiłby się dzień. Gdyby jeden płaczący przytulił drugiego płaczącego, z pewnością nawzajem by się uszczęśliwili ‒ uścisk wyzwala przecież hormony szczęścia. Gdyby jeden samotny człowiek zaopiekował się drugim samotnym człowiekiem, nareszcie jesień stałaby się dla nich wiosną.

Dlatego ‒ chodząc szarymi ulicami, na które opadają liście, jeżdżąc zatłoczonymi tramwajami i snując się po korytarzach uczelni ‒ niemo proszę, spoglądając nieznanym mężczyznom w oczy: zaopiekuj się mną na jesień.

Później, kiedy przyjdzie już wiosna, sama poradzę sobie z moją samotnością.

12 komentarzy:

  1. Czemu nie zakochać się na jesień i być ze sobą... na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jedyna słuszna opcja :D

      Usuń
    2. O, to by było idealnie. Ale dobrze by było, gdyby chociaż na tę jesień mieć kogoś obok :)

      Usuń
  2. To jest tak w cholerę prawdziwe, tak w cholerę trafione, tak bardzo zgadzam się z absolutnie każdym słowem, że aż nie wiem, czy to dobrze czy też źle. Jesień jest takim czasem ambiwalencji, gdzie chcesz jednocześnie się ruszyć i zostać, gdzie chcesz zrobić masę rzeczy, a jednocześnie leżeć odłogiem, gdzie chcesz pogadać, a jednocześnie zamykasz się w pokoju i wyłączasz telefon. Jesień to trudny czas. To taki moment, gdy naprawdę dobrze Ci z tym całym nieróbstwem, a jednocześnie masz wyrzuty sumienia, że właśnie w ten sposób marnujesz swoje życie i może lepiej byłoby wziąć przykład z innych [ekstrawertyków] i wyjść ,,do ludzi". I jakoś im dłużej żyję sobie na tym świecie, tym bardziej nie mogę znaleźć sposobu na uniknięcie tej walki, na poradzenie sobie z nią, na poradzenie sobie z tym stanem. Bo bo właściwie - przynajmniej w moim przypadku - czego bym nie zrobiła zawsze w tym okresie odczuwam tą pustkę. Co do mężczyzn chyba nie trzeba wiele mówić - to co widzę dookoła, to co sama już (mimo kuźwa, że mam mało lat) zdążyłam przeżyć, sprawia, że po prostu mam chyba do nich [słuszne] obrzydzenie. Najbardziej irytuje mnie, gdy oni sami robią z siebie ofiary, udają wielkich męczenników, takich skrzywdzonych, wrażliwych, uczuciowych, chcą żeby im współczuć, a co gorsze - kochać ich i pokazywać jak to TOBIE na nich zależy, po czym sami odwracają się dupą i odchodzą. Bo przecież TY starałaś się za mało. Tyle po tych mężczyznach. Naprawdę, tylko tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faceci generalnie są okropni, ale jedno trzeba im przyznać – zajebiście przytulają. I chociażby tylko dla tego chciałabym jednego na wyłączność XD

      A ta jesienna pusta według mnie jest trochę potrzebna, bo – przynajmniej mnie – jakoś tak oczyszcza. Czasem jej nienawidzę, ale w gruncie rzeczy dlatego, że jesienią jestem taka słaba, wiosną i latem mogę tryskać energią i nawet pojebany szef na wakacyjnej pracy nie potrafi mnie złamać.

      Ale mimo wszystko podpisuję się pod tym co napisałaś :)

      Usuń
    2. Tak bardzo sie zgadzam z komentarzem Black_ Cloud, co prawda ja znalazłam miłość swojego życia, ale pamietam te czasy samotności, oj, tego nie da się zapomnieć. To jest jak wyryte w mojej głowie. I tymbardziej zgadzam się z drugą częścią komentarza... jesień to moja ulubiona pora roku, no, może na przemian z zimą, ale łączy je właśnie to osamotnienie, ta cisza, spokój... melancholia. Typy domowniczek generalnie mają przesrane, wiecie? Nawet gdy ludzie uwielbiają spędzać czas z taką domowniczką, to pojawia się pewien problem... jest ona zbyt zamknięta, zbyt kurwa skrzywdzona, żeby otworzyć się na kika nowych osób, wyjść, nie marnować czasu tak jak napisała to Black_Cloud, zmusić się do interakcji ze zwykłymi ludźmi - bo nie mówię tu o przyjaciołach, z którymi można melancholizować wspólnie. Mam ten sam problem. Zamknąć się w swoim 4 ścianach, co prawda, z chłopakiem śpiącym po pracy, czy w końcu wyjść do ludzi, którym ciągle odmawiam? Z jednej strony tak, chodźmy na impreze, ale z drugiej strony, ta moja ukochana jesień, ten spokój, herbata, kontakt z przyjaciółkami z internetu - jedną z najważniejszych części w moim życiu. No właśnie, dlatego ruszył mnie Twój komentarz. a i tak, faceci są okropni, nawet jeśli ukochani, a może zwłaszcza wtedy?

      Usuń
  3. Jak zwykle w punkt - bardzo czuły punkt.
    Wszystko jest cudowne, mięciutki kocyk, herbatka, muzyka i ta swoboda, dopóki sobie nie uświadomnisz, że wyrzuciłabyś wszystko w cholerę dla pięciu minut w czyiś ramionach.
    Chociaż z ją jesienią nie do końca się zgadzam... Ja to akurat bardziej odczuwam wiosną i ciężko mi stwierdzić czy to dlatego, że udziela mi się ta atmosfera walentynek, opowieści znajomych czy po prostu sama mam więcej energii i po prostu nie mam kogo nią obdarować. Chociaż jesień, jak przystało na introwertyka uwielbiam.
    Ech... Ciężkie to życie singla. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie lepiej radzę wiosną, bo pogoda mi daje powera, no i wtedy jakoś tak nie ma czasu na smutek, bo tu wyjście ze znajomymi, tu spacer z rodziną, cokolwiek, dużo się dzieje. A jesień to czas stagnacji.

      Jesień jest ciężka, ale na swój sposób piękna :)

      Usuń
  4. Dawno mnie nie było w blogspotowej części internetu i kilka dni po powrocie odnajduję Twojego bloga z twórczością własną. Rzadko czytam w internecie inne prace niż fanficion, lecz tytuł "Nikt się o Ciebie nie troszczy" jakoś nie pozwolił mi odejść bez przeczytania, a skoro przeczytałam to i komentarz by się przydał.
    Przyznam się, iż sama od dość niedawna jestem singielką i w chwili obecnej mi się to podoba. Z czasem może być gorzej. Mój chłopak rozumiał, że potrzebuje dużo czasu dla siebie, że czasami nie chcę gdzieś wyjść, lecz później przestał, ponieważ sam był dość towarzyską osobą.
    Miłość na jesień jest kusząca wizją, przyznam, ale bardzo niepasującą do mnie. Jesienią staje się tak depresyjna, że mało kto byłby w stanie ze mną wytrzymać, a co dopiero zakochać się, bo w nieodwzajemnioną miłość nie chciałabym się bawić.
    I tak jakoś smutno mi się zrobiło po przeczytaniu tego. Pokój stał się bardziej pusty, ciemniejszy i mniej przytulny. Nawet herbata już nie smakuje jak smakowała przed przeczytaniem.
    Miałam zabrać się teraz za „Nie bądź smutny”, ale boję się, że nie poprawi mi to humoru. Jutro, tak, jutro sobie to przeczytam, po całym dniu w szkole i może nie zareaguje tak emocjonalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, rzeczywiście dawno Cię nigdzie nie widziałam! Nawet chyba zablokowałaś [dont-forget-me], prawda? W każdym razie: Cześć! Miło mi, że wpadłaś akurat tutaj :)

      Z miłością na jesień chodzi trochę o przełamanie reguł. Osobiście też w tym okresie wchodzę w mini stany depresyjne i czasem ciężko ze mną rozmawiać, ale myślę, że gdyby przyszło zakochanie, to by minęło... przynajmniej w jakimś stopniu :)

      Oj, „Nie bądź smutny” raczej jest cięższym tekstem od tego - przynajmniej moim zdaniem. Może dobrze zrobiłaś, że postanowiłaś odłożyć go na inny dzień.

      Całuję ♥

      Usuń
  5. Kurczę, coś nie pyknęło i muszę jeszcze raz pisać. No w każdym razie - Aśka z "Wyrwane z kontekstu" jest świetna. I zawsze mi nastrój poprawia tymi swoimi tekstami, chociażby nie wiem jak smutne były. Całą prawdę pisze, no bo nawet ten cytat, który wybrałaś - no po prostu życiowy banał. Jakkolwiek byśmy się nie zapierali to i tak potrzebujemy bliskości.
    Czy facet jest niepotrzebny? No ja myślę, że czasami może się przydać. Przytuli. I pomoże. I pomartwi się kiedy trzeba. Czasami wkurza, doprowadza do skrajności, totalnie nie można się przez niego skupić, ale jednak jest. I przygarnie mnie w objęcia, i cały świat przestaje istnieć. Fajnie jest.
    I nie, nie każdy facet to chuj. Może po prostu na takie pizdy w swoim życiu trafiałaś?
    Świetny był ten tekst: "zaopiekuj się mną na jesień". Bardzo dobrze wybrzmiał w kontekście całego posta.

    Pozdrawiam,
    somethingdiffernet-imagine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :)

      Zgadzam się, Aśka jest świetna. Lubię czytać jej teksty właśnie przez tę wybrzmiewającą z nich prawdę. Nic dodać, nic ująć - dziewczyna po prostu jest genialna :) Od siebie mogę polecić jeszcze Malvinę: http://malvina-pe.pl/

      Nie mówię, że nie ma porządnych facetów, ale trzeba przyznać, że skubańcy nieźle się ukrywają - no, przynajmniej przede mną :)

      Dzięki za komentarz!
      Pozdrawiam, buziaki.

      Usuń