niedziela, 1 maja 2016

Zawiedzione serce




Rozczarowanie. Długo nie potrafiłaś nazwać swoich emocji, prawda? Nie martw się, nie ty jedna. Nie ty pierwsza i nie ostatnia. W końcu jesteś kobietą; to normalne, że się przejmujesz. Że obwiniasz siebie – zawsze tylko siebie – o wszystkie błędy tego świata. 


– Wstawaj Lidka – proszę cię, jeszcze jestem spokojny. Próbuję cię podnieść do pionu szarpiąc za przedramię. Jesteś ciężka i bezsilna, twoje ciało leje się w dół, ponieważ totalnie się schlałaś. – Wstawaj, bo inaczej spóźnimy się na ostatni pociąg. Słyszysz?

Mamroczesz coś pod nosem i spoglądasz na mnie jednym, pijanym okiem. Dookoła dudni muzyka tłumiona jedynie przez cztery ściany i cienkie drzwi z Ikei. Jak to się stało, że tutaj trafiłaś? Nie potrafię zrozumieć, jak mogłaś doprowadzić się do takiego stanu, w dodatku w takim miejscu. Nie lubisz klubów, nie palisz papierosów, nie bierzesz narkotyków, alkohol pijesz tylko w zaufanym gronie. Ta speluna do ciebie nie pasuje, Lidka. Nie lubię kiedy tracisz rezon i stajesz się taka

Puszczam twoje ramię, rezygnuję. Zamiast tego ubieram ci kurtkę; jest cała zarzygana, ale tobie to nie przeszkadza. W każdym razie, smród wybudza cię z alkoholowego transu i chwilowo patrzysz na mnie prawie rozumnym wzrokiem. Wykorzystuję to i kucam tuż naprzeciw.

– Wskakuj – mówię, pokazując na swoje plecy. Niezdarnie się na nie gramolisz. – Trzymaj mocno. 

Wynoszę cie z zaplecza. Przeciskam się przez roztańczony tłum do wyjścia z klubu. W powietrzu unosi się zapach potu, dymu papierosowego i piwa. Jest gorąco; tak gorąco, że gdy wychodzę na zewnątrz oczy zachodzą mi mgłą i muszę chwilę odczekać, zanim odparują okulary. Ile razy mówiłaś, żebym zainwestował w soczewki? Nie sądzę, żebym kiedykolwiek się na nie zdecydował. Grube szkła w zielonych oprawkach to mój znak rozpoznawczy i talizman, dzięki któremu byłem w stanie uchronić się przed kobiecą miłością.

Dziewczyny nie lubią okularników. Pamiętasz? Ty mi to powiedziałaś. 

Miasto jest ciche, jakby wymarłe. Ulice są puste i mokre, na chodniku co jakiś czas omijam kałuże. Nie chcę myśleć, gdzie podziało się całe nocne zło, ten świat, którego nigdy nie chciałem poznać. Może za bardzo zdaje sobie sprawę, że właśnie dźwigam je na plecach? To zło. Zło, które cię zniszczyło. Przeżuło, wypluło i zostawiło na pastwę losu. Gdzie jest teraz osoba za to odpowiedzialna? 

Obudziłaś się i powiedziałaś coś, jednak głos został stłumiony przez materiał mojej kurtki. Dopiero po chwili zebrałaś siłę i podniosłaś głowę, zaraz potem wbijając kościsty podbródek w moje prawe ramię. 

– Po co to robisz? – pytasz. Głos masz przepity, to praktycznie cud, że potrafisz sklecić zdanie. – Skąd wiedziałeś, gdzie mnie znaleźć? 

Zwlekam z odpowiedzią, ponieważ wiem, że ona wszystko zniszczy. 

– Zadzwonił do mnie. 

Śmiejesz się i nie ma w tym nic z radości. Ten śmiech mrozi mi serce. 

– Ach, no tak! – kpisz. I kipisz złością. – Zapomniałam, że jesteście ze sobą bardzo blisko.

Ze wszystkich rzeczy na świecie, twoja nienawiść rani mnie najmocniej. 

– Puść mnie – to rozkaz, nie prośba, więc nawet nie próbuję się sprzeciwiać. 

Gdy stajesz na nogach, mam wrażenie, że zaraz upadniesz. Zawsze byłaś szczupła, ale twoja obecna kondycja jest przerażająca. Nie widziałem cię miesiąc i gdybym nie znał tak dobrze tych oczu i rysów twarzy, stwierdziłbym, że widzę zupełnie obcą osobę. Chciałbym cię przytulić, zaprowadzić do domu i nakarmić, bo nie mogę patrzeć, jak nikniesz. Robisz się przezroczysta, zupełnie jakbyś naprawdę miała rozsypać się zaraz na milion kawałków.

– Spójrz tylko na siebie – mówisz. – Nie powinieneś być szczęśliwy? Przecież wygrałeś, wygrałeś ze mną, więc dlaczego… Dlaczego po prostu nie możesz żyć jak wygrany? 

Nie odpowiadam. 

Kręcisz głową, próbujesz odgonić łzy i niewypowiedziane słowa, ale przegrywasz. Znowu. Znowu przegrywasz i masz całkowicie mokre policzki; krótkie czarne włosy przyklejają się do skóry zwilżone solą. 

Świadomość, że płaczesz przeze mnie, doprowadza mnie do szału. 

– Przepr…

– Dlaczego!? – krzyczysz przez łzy. – Dlaczego to nie mogłam być ja? Wciąż nie wiem, do kurwy nędzy, dlaczego wybrał ciebie, dlaczego okazał się być tym pierdolonym gejem, dlaczego akurat ty, ty, któremu przez całe moje życie ufałam najbardziej, dlaczego akurat ty musiałeś mi wbić nóż w plecy. Dlaczego nie mogłeś się powstrzymać, dlaczego on, wiedząc kim dla siebie jesteśmy, nie przerwał tego wszystkiego. Dlaczego bawił się w boga, dlaczego nadal to robi!? – Przerywasz, tylko na chwilę, żeby złapać oddech. – Powiedz mi, bo nie potrafię tego zrozumieć, dlaczego po tym wszystkim nadal z nim jesteś? 

Milczę. Lidka, przecież dobrze wiesz, że prawda cię nie zadowoli. 

Dziewczyny nie lubią okularników. Żałuję, że talizman nie zadziałał również na Niego. 

– Spytałam go dzisiaj o to – kontynuujesz. Masz zasmarkany nos i, znając ciebie, żadnej chusteczki przy sobie. Ale przynajmniej już nie płaczesz. – Dlatego się z nim spoktałam. Chciałam po prostu się dowiedzieć, czy już wcześniej był homo, czy odkrył to dopiero przy tobie. Myślałam… myślałam, że jeśli dowiem się, że od zawsze taki był, poczuję się lepiej. Ale on powiedział dokładnie to, czego się obawiałam… że pokochał ciebie, bo to ty, a nie kto inny. Więc przegrałam w uczciwej grze… z własnym bratem. 

Jestem okropnym starszym bratem, prawda? Przepraszam, nigdy nie chciałem cię zranić, ale nie potrafię odpuścić tej miłości. Nie po tym wszystkim przez co przeszliśmy we trójkę. 

Wyciągam z kieszeni kurtki pomiętą paczkę chusteczek higienicznych i podaję tobie. Długo wahasz się i ręka zaczyna mi ciążyć, ale w końcu bierzesz je i odchodzisz. 


Twoje zawiedzione serce tonęło we mgle*, siostro. A ja nie potrafiłem go uratować.

*Julio Cortazar Gra w klasy

2 komentarze:

  1. Cały ten tekst w połączeniu z muzyką to było coś... coś niesamowitego *,* Mogłabym czytać te krótkie opowiadania całymi dniami, są po prostu fenomenalne.
    Dłuższą chwilę zajęło mi ogarnięcie sytuacji, wszystkiego bym się spodziewała tylko nie tego, że jej ukochany (jeśli można tak to nazwać) wybrał innego chłopaka, i to w dodatku jej brata. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić co człowiek może czuć w takim momencie, do czego jest zdolny i jak bardzo jego świat nagle legł w gruzach.
    Pięknie napisane, heartbreaker jakich mało!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu ja - osoba wyśmiewająca wszystkie smutne książki o miłości - ryczę nad połową Twoich tekstów? No jak to jest możliwe ja się pytam?
    Szybko domyśliłam się, że narrator jest jej bratem/przyjacielem, to, że jest z jej byłym też jakoś skomplikowane nie było, ale Twój charakterystyczny sposób pisania sprawił, że brakło mi słów. (I tak właśnie tłumacz sobie niski poziom komentarza).
    Muzyka dobrana świetnie, jak zwykle.
    No i co jeszcze... Nie mam się do czego doczepić. Zgadzam się z Zochan - tekst naprawdę niesamowity.
    Pozdrawiam
    Mar

    OdpowiedzUsuń